Zarabianie na giełdzie pięknie wyglądana pierwszy rzut oka. Czytasz biuletyny, co jakiś czas klikasz „kup” albo „sprzedaj” i cieszysz się życiem gdzieś na Karaibach. Zbyt piękne? Ano właśnie!
Kiedyś dawno temu postanowiłem, że będę zarabiał na giełdzie. Kupiłem sobie książkę o analizie technicznej i pracowicie zacząłem uczyć się różnych „formacji”, „trendów”, „linii oporu” i różnych takich wynalazków.
Dla niewtajemniczonych: analiza techniczna to jeden ze sposobów prognozowania kursów akcji. Opiera się na wierze, że na podstawie historycznych cen akcji możesz przewidzieć, co się z kursem stanie w przyszłości.
Trafiłem, jak mi się wydawało, na formację „flagi” w kursie Wólczanki (tak, to było naprawdę dawno). Kupiłem jej akcje za wszystkie moje oszczędności. Zgodnie z podręcznikiem taka flaga sygnalizuje nieuchronny wzrost kursu. Zresztą, jak pisze Edukacja Giełdowa, „flaga jest obok chorągiewki jedną z najbardziej pewnych formacji.”
Flaga wygląda tak:
Już widziałem te miliony 🙂
Tak przy okazji: napisałem książkę. Jeżeli masz więcej niż 10.000 zł oszczędności, jej przeczytanie Ci się opłaci
Majątek jak skała. Jedyna książka o tym, jak w praktyce ochronić swoje oszczędności przed inflacją. Same konkrety. Bez ściemy
Jak się już domyślasz, miliony nie przyszły, a cena akcji spadła. I została na tym niskim poziomie jeszcze długo długo.
Analiza techniczna nie ma prawa działać!
Okazuje się, że takie „flagi” nie działają. Podobnie, jak nie działa cała analiza techniczna. Ale o tym dowiedziałem się znacznie póżniej, długo po zakończeniu nieszczęśliwej przygody a Wólczanką.
Dlaczego?
Na rynku jest naprawdę wielu mądrych i zaangażowanych inwestorów. O tych najmądrzejszych i największych nawet nie słyszałeś, bo siedzą sobie w biurowcach w londyńskim City, Frankfurcie i w Tokio. Oni wszyscy świetnie wiedzą o formacjach flagi i setkach innych metod prognozowania.
Nie każdy pomysł na biznes jest dobry. Jak znaleźć właściwy? Zrobiłem o tym krótki kurs PERFEKCYJNY pomysł na biznes.
Więc jeżeli z formacji flagi wynika, że akcje są za tanie (czyli że kurs wzrośnie), to oni wszyscy zaraz je kupią. I kurs wzrośnie tak szybko, że nawet nie zdążysz wymówić słowa „flaga”.
A skoro wszyscy ci duzi gracze umieją w analizę techniczną, to fakt, że przeczytasz trzy podręczniki nie daje ci żadnej przewagi. Co najwyżej będziesz robił właściwe rzeczy – ale za późno. A „za późno” znaczy, że kupisz akcje już po tym, jak ich cena wzrośnie i sprzedasz też za późno – jak już ich kurs zdąży spaść. W efekcie zawsze stracisz.
Żadne analizy giełdy nie działają
To samo dotyczy analizy fundamentalnej, czyli analizy samychspółek. Zastępy inwestorów już przed tobą przejrzały wszystkie biznes plany, prognozy i wskaźniki cena/zysk. Obecny kurs zawsze najlepiej odzwierciedla to, co oni wszyscy myślą o wartości każdej ze spółek.
Więc jeżeli usiądziesz teraz na długie godziny i będziesz czytać raporty roczne i rekomendacje, to jeden skutek na pewno osiągniesz. Stracisz mnóstwo czasu, który mógłbyś wykorzystać na coś pożytecznego – na przykład na pracę nad swoją firmą albo na poprawianie swojej pozycji w pracy etatowej.
[mailerlite_form form_id=7]
A przy okazji... Na tym blogu piszę sporo o zakładaniu firmy. Sam założyłem od zera firmę Berrolia, która robi wypasione samochodowe uchwyty na telefon.
Grasz w szachy?
Wyobraź sobie, że przeczytałeś dwa podręczniki o szachach i oprócz tego grasz z bratem.
I z takim przygotowaniem jedziesz na mistrzostwa szachowe, w których bierze udział 100 osób. Jakie masz szanse, że znajdziesz się w pierwszej pięćdziesiątce wygranych?
Ano właśnie.
A na giełdę chcesz iść właśnie mniej więcej z takim przygotowaniem. I liczysz na to, że uda ci się być w tej połowie, która na giełdzie wygrywa, a nie w tej, która jedynie oddaje swoje pieniądze tej pierwszej połowie.
Rozumiesz chyba, że w tej sposób nie wygrasz. Jak mówią inwestorzy „nie pobijesz rynku”.
Tak naprawdę jest jeszcze gorzej!
Jest jeszcze gorzej, bo istnieje jeden rodzaj analizy giełdowej, który działa. Ale takiej analizy nie nauczysz się na kursach ani z książek.
To analiza psychologiczna. Trochę taka, jak przy grze w pokera.
Najwięksi gracze, ci z Londynu, Frankfurtu i Tokio, mają tak duże budżety, że mogą trochę manipulować kursami akcji. I mają też mądrych analityków, którzy potrafią przewidzieć zachowania tłumu. Tego tłumu małych inwestorów, który wierzy w formacje flagi, analizę techniczną i tajną moc wskaźnika cena/zysk.
A skoro ci analitycy potrafią przewidzieć zachowania tłumu, to potrafią je też wykorzystać. Na przykład tak, żeby stworzyć odpowiednie formacje techniczne i wciągnąć drobnych inwestorów w pułapkę.
A potem ich wydoić. I tak wiele razy.
Więc sam rozumiesz..
Bądź głupi!
Wiesz, kogo nie wydoją? Tego, kto zachowuje się jak głupi. Jak pijany przy płocie. Tego, kto gra losowo. Czyli inaczej – inwestorów pasywnych. Takich, którzy kupują losowe (lub prawie losowe) instrumenty, nie przejmując się ich krótkoterminową analizą.
Są różne sposoby inwestowanie pasywnego. Osobiście stosuję dwa z nich:
- Kupuję ETF-y, czyli paczki akcji skonstruowane tak, by odzwierciedlały skład indeksów giełdowych. Obecnie dostępne są na giełdzie trzy takie instrumenty, dla indeksów WIG20, DAX i SP500.
- Kupuję trochę akcji w oparciu o rzut monetą. I potem je trzymam długo, żeby nie wydawać bez sensu pieniędzy na prowizje dla biura maklerskiego.
Czy taka strategia ma sens?
O ile w ogóle chcesz inwestować na giełdzie, to zdecydowanie tak. W ten sposób nie tracisz czasu na zbędne analizy i nie grasz przewidywalnie. Więc w ten sposób, wracając do przykładu z turniejem szachowym, będziesz zawsze w okolicy połowy stawki, ale nie spadniesz na ostatnie miejsce.
Dokładnie takie samo podejście propagował przez całe życie wielki inwestor John C. Bogle, nazywany ojcem pasywnego inwestowania. W swoim pełnym sukcesów życiu kładł nacisk właśnie na nie marnowanie czasu na zbędne analizy i na minimalizowanie prowizji płaconych od transakcji giełdowych.
Podobny trend widzę u jednego z najbardziej znanych w internetach inwestorów giełdowych, Zbyszka Papińskiego, autora bloga AppFunds. Jego wpisy sprzed 10 lat pełne są rekomendacji, analiz technicznych i fundamentalnych. Jednak im nowsze wpisy, tym więcej takich „nie wiadomo” i „poczekamy”. A ostatnio często Zbyszek wprost namawia do do inwestowania pasywnego, przy użyciu ETF-ów albo funduszy indeksowych. Trudo się oprzeć wrażeniu, że przez tyle lat sparzył się na „doskonałych” narzędziach prognozowania kursów.
Jak widzisz, rozsądni ludzie z czasem dochodzą do podobnych wniosków 🙂
A ja wrzucę parę swoich doświadczeń do ogródka. Na GPW jestem od już prawie 30 lat. Generalnie większość kasy oczywiście traciłem, będąc typowym leszczem, którego grube ryby zawsze wydymają. Przez dwadzieścia kilka lat moje straty to jakieś pół miliona złotych. Jednak nie załamało mnie to, postanowiłem iż wyciągnę lekcję z inwestowania i jak zacząłem to wszystko analizować to stwierdziłem, że wykonywałem dużo niepotrzebnych nerwowych ruchów, gdzie lepiej było nie robić nic i wówczas bym zarobił na samym czekaniu.
Dodam, że grałem i gram głównie na instrumentach pochodnych. I w tych instrumentach jest cała tajemnica zarabiania. Wcześniej grałem tylko na kontraktach, gdzie ruch w inną stronę niż moje pozycje szybko wyrzucał mnie z rynku ponieważ nie miałem już kasy na dopłacanie do depozytu. Dwa razy w przeciągu tego okresu splajtowałem całkowicie zostając z długami i bez grania na giełdzie.
Ale po jakimś czasie wracałem i teraz opracowałem swoją własną strategię, na której zarabiam jeśli jest duży ruch na giełdzie, nie ważne w którą stronę, to mnie zupełnie nie interesuje, ważne aby był duży. 99 % skuteczności przyniosła mi strategia oparta na opcjach i przeciwstawnych kontraktach na WIG20. Odpowiednia ilość opcji do otwartych pozycji na kontraktach przy dużym ruchu 100-200 punktów zawsze przynosi zysk. I tak przez 3 lata odrobiłem całe straty wychodząc na plus dużo większy niz straty, które przez 30 lat ponosiłem.
Trafiłem tu przez przypadek bo szukałem zupełnie czegoś innego – ale tak żenującego artykułu nie czytałem dawno. Juz wiedziałem czym to śmierdzi jak na wstępie Pan napisał że utopił Pan wszystkie oszczędności w AKCJE i to w dodatku jednej spółki a pewność miałem że Pan nie wie o czym pisze mówiąć że „analiza techniczna NIE MA PRAWA działać”. Do tego jeszcze to stwierdzenie „Trafiłem, jak mi się wydawało, na formację „flagi” – rozumiem, że otwarcie pozycji oparł Pan na tym co się Panu WYDAWAŁO i nie było to poparte absolutnie niczym – ani wolumenem ani pewnie nawet średnią. Mimo tego że utopił Pan hajs jak każdy kto myśli że zarobi miliony..na akcjach (rozbawił mnie Pan tym) są ludzie którzy żyją tylko z tego i dorobili się fortun. Tough luck!
Odniosę się tylko do ostatniego zdania. Na pewno są tacy. Tak samo, jak są tacy, którzy próbowali żyć i utopili majątek życia. Mniej więcej stosunek jest 50/50. W sumie, systematycznie na analizie technicznej nie da się systematycznie zarabiać. Takie są smutne fakty 🙁
Z góry zakładam że Pan Marek spędził na giełdzie mniej niż 5 lat, pewnie 2 maksymalnie 3. Zapał do giełdy godny nowicjusza….albo geniusza
Po 7 latach gry na giełdzie jestem 200k na minusie i zasadniczo nie wiem czego bardziej mi żal: pieniędzy, czasu czy tych nieprzespanych nocy. Dzisiaj kończę z tym biznesem bo chyba się nie nadaje, raczej na pewno się nie nadaje. Aby wygrywać na giełdzie musisz mieć 100 procent dyscypliny i powstrzymać emocje. Jeśli się zawachasz i nie postawisz stoplossa rynek na pewno to wykorzysta. Popełniłem 1000 błędów albo i więcej. Rynek zawsze idzie w drugą stronę niż by wynikało z logiki. A jak już trafisz trend i coś zarobisz to za chwilę się dowiesz że mogłeś zarobić 5 razy więcej gdybyś tylko dłużej poczekał. Problem w tym że w międzyczasie giełda zastosowała sto milionów tricków abyś stracił orientację i wyskoczył z pociągu. Powiem tak… rynek jest tak złośliwy i stosuje non stop jakieś pułapki więc nie jest możliwe aby to wszystko było prawem popytu i podaży.
I dodam jeszcze tylko że AT sprawdza się w 50,% czyli lepiej rzucić kostką bo to zajmuje mniej czasu. Poważnie mówię, jestem prawie pewien że gdybym zamiast tracić czas na analizę i wpatrywanie się w wykresy itp. poprostu zagrał w oparciu o rzut kostką miałbym dzisiaj zysk, jedyny wymóg to ustawienie stosunku stopploss/ target 1 do 2.5 czyli nawet gdybym trafili w cel w 40 % to miałbym zysk.
Tomku (if I may),
Bardzo dziękuję Ci za ten komentarz i za podzielenie się wrażeniami. Dokładnie takie samo zdanie mam o analizie technicznej. Z różnych innych powodów również uważam, że dla indywidualnego, inwestora analiza fundamentalna również jest stratą czasu. No bo na zdrowy rozsądek: czy faktycznie z czytania publicznie dostępnych raportów i komentarzy Ty czy ja jesteśmy w stanie wyciągnąć lepsze wnioski o wartości akcji niż cały legion analityków i menedżerów, którzy w efekcie tworzą rynkowy konsensus co do rynkowej ceny akcji? Nie sądzę.
To niekoniecznie znaczy, że nie ma sensu inwestować w akcje. Moim zdaniem, jak we wszystkim związanym z inwestowaniem, warto rozpraszać inwestycje i tylko część kłaść w giełdę. I to raczej w ETF-y kilku indeksów, niż w pojedyncze akcje.
Piszę właśnie książkę o tym, jak typowy Kowalski może chronić się przed inflacją, rozsądnie inwestując. Czy miałbyś ochotę dostać tekst i być trochę beta-testerem książki? Daj proszę znać w komentarzu lub na maila.
Serdeczne pozdrowienia,
Michał
Drogi autorze jak uczestnik rynku chce zaraz zarobić i nie inwestuje długoterminowo i nie buduje portfela przede w oparciu o spółki dywidendowe to raczej straci pod warunkiem że zamyka minusowe pozycję pytanie tylko po co . Jeśli kupuje molochy dywidendowe to szanse na bankructwo ma niewielką a na wypłaty dywidendy czesto rosnących duże.
Z rynku można żyć. Wymaga to lat bycia w realnym rynku wygrywania i przegrywanie aby ogólny bilans był na Plus. Po pierwsze musimy wyznaczyć sobie cel i być cierpliwym w kupowaniu odpowiednich spółek na dużym rynku z bardzo duża płynnością. Aby kupować spolki musimy w swoim realnym życiu najpierw zrobić porządki ze swoimi finansami. Jesli ktos zyje z pracy musi zarobic na swoje koszty bieżące a nadwyżkę oszczednosci inwestować. Ta osoba nie ma toksycznych kredytow które generują dodatkowe koszta nie spala gotówki na głupoty a finanse trzyma w ryzach. Nie musi żyć jak pustelnik na wszystko odmawiać ale żyje normalnie skromnie, nie pokazuje się, nie kuje w oczy innych swoimi gadżetami i pierdolami. Część papierowych zysków minus podatek belki wypłaca na koszty zycia oraz część aktywów fizycznych namacalnych generujących dochod skromny pasywny. Inwestuje w spolki które rozumie te które wytwarzaja dobra fizyczne na które jest popyt mas. Inwestowanie jest jak niekończący się maraton zas sprinterzy szybko wypalaja paliwo. Bycie i zycie z rynku nie jest dla każdego reszta musi być dawca kapitalu.
Konkret. Zagadzam sie w 100% . Nie chce byc reknem, do tradingu nawet nie podchodze. Kupuje akcje znanych spolek za max 50k-70k, czasem za mniej, ale raczej w 2-3spolki. Po 0,5 -3/dniach sprzedaje.
Ciulam w ten sposob za kazdym razem kilkasetek. Poki co jestem na plusie, zyje z tego dopiero kilka miesiecy. Slucham i obserwuje jak najwiecej. Mam wrazenie z stosunek ryzyka do zysku na gpw jest slaby i lepiej zmienic gielde albo nawet isc w krypto. Tam duze ryzyko ale potencjalny zysk na shitcoinach megawielki.. no i jak sie zakrecisz to pan belka cie nie okradnie bonigdy sie nie skeszuje do plna. Czyli nie bedzie od czego naliczyc podatku. I to jest ok ale to przyszlosc. Wtedy moze juz bankow nie bedzie, bo zwyczjnie znikna jak dinozaury za sprawa krypto.
W ogóle to należy zacząć od tego że GPW to republika bananowa.
1. Firma o nazwie OT Logistic, emituje obligacje, potem ich nie wykupuje, i co robi KNF? Zawiesza obrót obligacjami… kogo ukarał KNF w ten sposób? Firmę która nie wywiązała się z zobowiązań, czy inwestorów którzy na kolejne, jak się później mieli dowiedzieć, 2 lata utknęli z obligacjami które miały termin wykupu 2019, i nie można się ich pozbyć?
2. Brak kultury dywidendowej… dla porównania, zachodnie firmy o wiele częściej wypłacają dywidendę niż polskie spółki.
3. Nawet analiza fundamentalna na polskich spółkach nie ma za wiele sensu, można spędzić miesiąc sprawdzając cash flow, ebitda, rysować prognozy wzrostu na podstawie historii 10 letniej, by się dzień po zakupie dowiedzieć, że zdaniem urzędu skarbowego sorbet to nie lody, firma musi zapłacić podatek za 5 lat w wstecz w raz z odsetkami… wyliczenia i prognozy właśnie poszły w piach decyzją urzędnika, który ma odmienne spojrzenie na sytuacje niż jego poprzednik, i nie ma żadnej normy która by go obowiązywała, co więcej nie ma żadnej konsekwencji jeśli jednak jest w błędzie.
4. Brak jakiekolwiek szacunku dla udziałowca mniejszościowego, i brak jakiejkolwiek realnej jego ochrony, mniejszy znaczy można zignorować.
Z sukcesem fundamentalnie handlowałem na GPW w latach 2010-2015, ale po podliczeniu ile godzin zajmuje mi przeprowadzenie analizy, i jaki z tego jest zysk wyszło mi że lepiej bym zarobił zapuszczając włosy i sprzedając je do perukarza. A historia z OT, jest real, bo dałem się ubrać, fundamentalnie wyglądało ok, transport wodny… no nie ma bata ludzie frachtem towar będą słać, nie ma ryzyka, a potem czekałem 2 lata by odzyskać pieniądze, wydymany przez takie firmy jak MetLife które dostały obligacje na innych warunkach, tylko by wyruchać tych mniejszościowych. Finalnie OT wykupiło swoje obligacje w Maju 2021 (te datowane na koniec listopada 2018 – Seria D)
Czy kiedyś jeszcze będę na giełdzie… tak ale nie na GPW, bo tu udziałowiec jest nikim, jest traktowany jak dawca kapitału za przyzwoleniem instytucji takich jak KNF czy samej GPW. I na koniec, nie oceniam GPW przez pryzmat jednej spółki, czy jednej porażki, długo handlowałem na giełdzie, tu jednak było widać jak na dłoni gdzie jest miejsce inwestora, dlatego podaje to jako przykład, i nie, nie jest to pomówienie, mam na to dokumenty. Zresztą, w internecie nic nie ginie, można łatwo wygooglać.
Jeśli wypali to co planuję, i gdzie teraz przekierowałem nadwyżki finansowe, to nie mówię nie dla giełdy w Londynie czy NY. Ale już nigdy GPW.
„wyszło mi że lepiej bym zarobił zapuszczając włosy i sprzedając je do perukarza”. 😀 Doskonałe porównanie! W moim odczuciu również ludzie często zapominają, ile emocji i czasu pożera aktywne granie na giełdzie. Jeżeli nie grasz ogromnymi kwotami, to faktycznie może się okazać, że ci co się chwalą, że zarabiają, często zarabiają na przysłowiowe waciki.
Z resztą Twoich tez się zgadzam. Chociaż właśnie obronił u mnie pracę licencjacką student, który analizował efektywność inwestowania w spółki, które wypłacają najwyższe dywidendy (C/Z, C/D). Zaskakująco, wyszło mu, że inwestując w takie spółki jesteś w stanie nadal pobić rynek, i to mocno. I jak tu wierzyć w efektywność rynku 😉
Racja to czysty hazard a nie zarobkowanie ….
Wow, dziekuje ze nie ksztalcilem się w pl, a USA moze dlatego nauczyl sie o gieldziea nie słyszales o stop Lost ?uzywajac dobrego brokera welbull masz dostep do gieldy od 4am do 8pm rowniez jak kupujesz pare roznych akcji na jednej masz strate -10 a na drugiej +20% wiec na koniec dnia jestes na +, jak wiesz jak kupowac w zonach uzywajac fibs + price volume to mniej wiecej wiesz gdzie kupic sprzedac gdzie ustawic stop lost etc. Trche smutne jest ze uczyles sie tego.
Żenujący jesteś :))
Pierwsze słyszę Stop Lost…:) tak się kończy nauka angielskiego ze słuchu…
Zabawne jest to, że jest Pan profesorem UŁ, a to właśnie na tej uczelni nauczyłem się analizy technicznej, która pozwoliła mi wyjść nie raz na plus na giełdzie 🙂 Jakie są reakcje studentów, którym Pan mówi, że AF i AT nie działają i są kłamstwem, a godzinę później mają u innego wykładowcy zaliczenie z „Podstaw AF i AT”? 🙂
Większej durnoty dawno nie czytałem. Serio. Jeżeli nie masz wiedzy na temat rynku to radzę innym i autorowi tego artykułu, unikaj jak ognia inwestowania.
Dzięki za dobrą radę. Na razie nie unikam. Wybacz, ale anonimowi dawcy dobrych rad nie są ostatnio w cenie 😛
Pamiętam jak dawno temu usłyszałem historię, jak pewien inwestor, któremu się wiodło, pewnego dnia został znaleziony jak siedział pod stołem. Nie wiedział, nie rozumiał jak stracił wszystko… To dla tych którzy próbują wierzyć że zarobią wielkie pieniądze na giełdzie…
Da radę zarbiać kazdy ma inne doświadczenie kiedyś chyba Robert Gryn to powiedział; Każdy udaje albo myśli że wie a prawda jest taka że nikt nic nie wie.
Powyżej pisze Pan że oni już wszystko zdążyli a my już nie zdążymy to nie prawda giełda idzie mam wykres jak coś taniej to kupuje i czekam jak zdrożeje wtedy sprzedaje i szukam kolejnej okazji zaczyna a potrafie miesiecznie zarobić do 40 procent zysku znając zaledwie wartość spółki trend i obserwując ją od 2miesiecy np Cloumbusa
kupiłem za 61zł sprzedałem za 97 teraz spadł do 48 kupiłem znowu zarobiłem na tym już kilka razy bardzo dobrze.
No tak. Tylko że fakt, że coś się 4 razy udało nie jest dowodem, że uda się przez dłuższy czas.
Piszesz, jakby to było proste. Ale grając w ten sposób ogrywasz innych. Myślisz, że faktycznie ci inni są tak głupi i nie zauważyli, że twoją „prostą metodą” też mogliby zarabiać? Skoro to jest takie łatwe, to dlaczego inni tego sposobu nie stosują? Jesteś o wiele mądrzejszy od nich?
Do przemyślenia 🙂
,,Skoro to jest takie łatwe, to dlaczego inni tego sposobu nie stosują?”
Bo siedzą w podręcznikach.
Najwięcej zarobiłam na akcjach firm, o których nie wiedziałam nic. Ktoś bawił się giełdą, sztucznie pompując cenę. Czasem łatwo to zauważyć. Kupiłam, gdy zaczął, sprzedałam, gdy cena wzrosła o 600% (czyli dwie godziny później). Tego samego dnia na giełdzie amerykańskiej była identyczna sytuacja. Tam cena akcji pewnej spółki wzrosła o 3600%. Często działa też podejście ,,O, cena nagle spadła o 50%. Pewnie zaraz wzrośnie”. A jak nie wzrośnie zaraz, to na pewno kiedyś.
Dzięki za ten artykuł i dyskusję w komentarzach! Osobiście uważam, że wiele początkujących, którzy chcą wejść w inwestowanie na giełdzie wie mniej niż im się wydaje… Może lepiej żeby ktoś im o tym powiedział, zanim uświadomi ich brutalnie rzeczywistość. Natomiast nie jest też tak, że niemożliwe jest zarabianie na giełdzie. Trzeba jednak poświęcić na to trochę czasu – wszystko jest dla ludzi 😉
Chciałem siś poradzić bo chciałbym zainwestować większość mojego kapitału około 6500 USD na giełdzie , ale jestem początkujący , więc chciałbym to robić dość ostrożnie czyli minimalizować ryzyko inflacji może jakiś nawet drobny zysk na początek.
Czy inwestowanie w małych kwotach na różne aktywa powiedzmy po 250 USD jest dobrym pomysłem? Powiedzmy kilka ETFów na złoto najlepiej zabezpieczone fizycznym złotem , ETF na srebro , ETF na reity też kupno kilku ETf’ów na reity , moze coś w obligacje amerykańskie licząc na ich wzrost , ETF na rynek rosyjski , turecki , może jakiś kontrakt terminowy na jedno aktywo z niskim contangiem , jakaś miedz albo lit itp. , może jakaś spółka inwestująca w wydobycie węgla bo poza UE jest to bardzo pro wzrostowy sektor gospodarki.
Co myślicie o takim podejściu do inwestowania ? Zależy mi na tym by zbytnio nie stracić , ale utrzymac poziom inflacji trochę zarobić , jak będzie lepiej szło to może będę starał się robić już większe kwoty zysku.
stek totalnych bzdur, wyrzucasz swoją frustrację bo Tobie się nie powiodło.
Przeczytałeś tyle książek, a nie wiesz nawet żeby nie „inwestować” wszystkich swoich oszczędności.
Inwestycja to szansa na wzrost, ale też ryzyko upadku. Nie jest NIGDZIE powiedziane, że ma Ci się udać.
Można być mądrym czytając wiele książek, ale inteligencji, zaradności życiowej, przewidywania, wizji już się nie da nauczyć.
Dlatego tak wielu osobm się nie udaje, a potężne pieniądze zarabiają najlepsi.
Powodzenia
Jestem tego samego zdania. I tak lepiej pobawic sie na gieldzie niz szukac szybkiej i latwej wygranej w zakladach czy tez w loteriach ;p szczegolnie ze jak na gieldzie na poczatku nie wyjdzie to poprostu zamrozisz sobie pieniadze a w koncu wzrosnie ;p
Hm,no dobra,niech rynek będzie totalnie losowy,nie upieram się. Czy jako wysokiej klasy specjalista w dziedzinie ekonomii, zapewne i matematyki, nie próbowałeś stworzyć żadnego modelu działającego na próbie losowo wybranych elementów?
Nie rozumiem. I co taki model miałby mi dać?
najwyraźniej warto być głupim:) otóż tylko od lutego do chwili obecnej zarobiłem na GPW,( tylko na akcjach) 2 700 000 zł co przeczy tezie postawionej przez habilitowanego doktora, że zarobić się na GPW nie da. Otóż da i aby było zabawniej zrobiłem ten wynik pożyczonymi 25 tyś zł, które posłużyły mi jako podstawa lini kredytowej jaką uzyskałem u brokera. Nie chcę się rozpisywać jak przebiegały wszystkie operacje których dokonałem aby znaleźć się w obecnym stanie posiadania ale ta nieprawdopodobna historia w którą sam do chwili obecnej nie wierzę wydarzyła się naprawdę
Jasne, po fakcie też ktoś wychodzi z totolotka z wygraną 🙂
A w 2,7 mln zwyczajnie nie wierzę. Jak ktoś tyle zarobił to albo siedzi na Bali albo robi dalej biznesy, a nie komentuje w internecie 😛
A ja wierze w te 2 miliony. Gosc trafil w paradoksalnie najlepszy okres do zarobienia. Wystarczylo wejsc w marcu, po tej globalnej panice i kupic na dolku, i smiac sie z tego ile sie wyciagnie bo wszystko odbilo po 50-100%, sektor gaimngowy zrobil po 400% , a jak ktos wszedl w spolki medyczne to moglbyc i milionerem. Mercator w styczniu kosztowal 10 zl, a 3 tyg temu 750. To nawet jak ktos przytrzymal do polowy tego, czyli do 375 zl to z 27 tys prawie milion..
Takie bzdury cisnąć potrafi tylko bajkopisarz, albo oszołom, który lewaruje ostatnie pieniądze i to w dodatku nie swoje. To jak uderzenie pioruna w tytanowy stryczek.
No to przecież logiczne, że jak ktoś nie zna się na inwestowaniu, to ma mniejszą szansę na to, aby zarobić, tak samo jak autor artykułu. Serio zainwestowałeś wszystkie oszczędności w jedną spółkę? No to gratuluję, bo właśnie tak ludzie tracą pieniądze. Nie słyszałeś o czymś takim jak dywersyfikacja kapitału? Załóżmy, że inwestujesz wszystko w 1 spółkę. Nawet jeśli ma potencjał wzrostowy, to cholera wie co się stanie za tydzień, jeden zły raport i wszystko może szlag trafić, a co dopiero jakaś większa wtopa. A wyobraź sobie, że inwestujesz np. w 7 spółek z potencjałem wzrostowym. Jaka jest szansa, że wszystkie trafi szlag? No niemalże zerowa. Więc nawet jak jedna z nich pójdzie do piachu, stracisz tylko część kapitału, zresztą bardzo niewielką jeśli zarobisz na kilku innych spółkach w tym czasie, mógłbyś spokojnie wyjść na duży plus nawet po tym, jakby jedna ze spółek ogłosiła bankructwo.
A jak ktoś chce na poważnie inwestować, to niech zacznie od małej sumy pieniędzy, takiej, po której nie będzie płaczu. Czy to będzie 5 tysięcy, czy 50 tysięcy, zależy od was, ale najpierw posiedźcie na giełdzie trochę czasu na takich niskich kwotach i uczcie się poprzez doświadczenie. Uczcie się na własnych błędach, wypracujcie własną metodę. Jaka metoda jest najlepsza? Tylko ta, na której WY będziecie zarabiać. Analizujcie swoje błędy, porażki, przegapione okazje i wyciągajcie z nich wnioski. Giełda to nie loteria, gdzie wkładasz wszystkie oszczędności w jedną spółkę, która może wypali, a może nie. Oczywiście można tak robić, ale tak właśnie traci się pieniądze. Inwestować należy mądrze i rozważnie, a zachłanność i niecierpliwość mogą przynieść negatywne skutki.
Mówię to wszystko jako człowiek, który zarabia na giełdzie. Oczywiście na początku inwestowania popełniałem błędy, niewiele co prawda, ale były dotkliwe. Wypracowałem na podstawie własnych doświadczeń strategię inwestycyjną na podstawie, której zminimalizowałem ilość błędów i zmaksymalizowałem zyski. W ciągu ostatnich 4 miesięcy pomnożyłem cały mój kapitał razy 3. Na wielu spółkach. Oczywiście w dalszym ciągu zdarza mi się popełniać błędy i gdybym był odrobinę mądrzejszy, tego kapitału byłoby nie 200% więcej, a 1300% więcej. Ale przegapione okazje to również świetny nauczyciel i z każdego takiego błędu można wyciągać ważne wnioski.
Przykro mi się to czytało, bo to stek bzdur. Nie wyszło Ci i chciałeś wylać z siebie frustrację? Brawo.
Lepiej zostaw giełdę, bo inwestowanie jest dla ludzi o lepszej psychice. Jeszcze sobie zrobisz krzywdę, nie tylko finansową.
Sam inwestuję od lat, mam znajomych, którzy inwestują od 20 lat. Wszyscy opieramy się na analizie fundamentalnej i wspomagamy techniczną. I ZARABIAMY. Jeden jest tak dobry w kręceniu kółek (choć u niego to już prawie trading), że wyciąga po 200% rocznie mniejszą częścią całego kapitału. To, że Ty nie potrafisz czegoś używać, nie znaczy, że to nie działa.
Do krytyki każdy jest pierwszy, do pokory (a tej rynek uczy doskonale) nie ma chętnych.
No cóż. Szanuję Twój pogląd.
Jednak wyniki badań o zarabianiu na giełdzie nie potwierdzają tego, co piszesz. Na dłuższą metę nikt nie pobija rynku, łącznie z najlepszymi menedżerami najlepszych funduszy inwestycyjnych. Podawanie pojedynczego przykładu o niczym nie świadczy. W totolotka w końcu też ktoś kiedyś wygrywa 🙂
Taki argument typu: 50% firm upada w pierwszym roku więc własna firma to ruletka. Jeśli nie wiesz co robisz i działasz na pałę to wszystko jest ruletką, przypadkiem czy fartem.
Żaden menedżer funduszu inwestycyjnego nie ma na celu zarabiania dla klientów ani nawet dla samego funduszu przez zysk z rynku. Liczy się zwiększanie portfela przez pozyskiwanie klientów i zarobek z prowizji i opłat. Można to wyczytać nawet w umowach. Znam kilkanaście osób, które biją rynek rok w rok od 20 lat. Zresztą jeśli tak się boisz, kup index SP500 na długi termin, nie musisz pobić rynku, ale możesz zarabiać.
Ciężko się z Tobą dyskutuje. Nie masz pojęcia o czym piszesz i powtarzasz wyświechtane banały ludzi, którzy nic o inwestowaniu nie wiedzą. Trzymaj się od tego z daleka, bo nic dobrego z tego nie wyjdzie. Szkoda, żebyś znów stracił kasę i pisał kolejne nonsense.
Tak se pomyślałem ze gdybym był menadzerem funduszu i chciałbym miec duży zysk z prowizji na moich klientach, to chciałbym pozyskać klientów którzy by zwiększali swoj portfel w tym funduszu i by ich do pozyskać to starałbym się zarabiać dla nich duże pieniądze lepiej niż inne fundusze.
Wiec chyba nie ma nic złego w funduszach jeśli sa naprawdę dobre i konkurują ze sobą.
Akurat ja osobiście to wole kupić sobie obligacje indeksowane inflacja albo etf bo to fajna zabawa i bez pośredników. Ale dobre sprytne fundusze tez może istnieją bo to w ich interesie walczyć o klienta?
Artykuł o tym jak nie inwestować.
Mylone tu są koncepty inwestowania i „tradingu” (z braku lepszego określenia), wyciągane sprzeczne wnioski z wlasnych wypowiedzi autora, a wszystko podlane przykładem straty po wrzuceniu wszystkich oszczędności w „pewny” sygnał z giełdy.
Po pierwsze wiara w bycie rekinem giełdowym po przeczytaniu trzech stron jednej książki to jak ja chciałbym zostać chirurgiem bo w domu na półce stała książka do anatomii. Inwestowanie długoterminowe opiera się na analizie fundamentalnej, natomiast trading krótkoterminowy lub szukanie momentu wyjścia/wejścia w pozycję to analiza techniczna.
Za autorem:
„Okazuje się, że takie „flagi” nie działają. Podobnie, jak nie działa cała analiza techniczna.”
i totalne zaprzeczenie tegoż dwa zdania niżej:
„A skoro wszyscy ci duzi gracze umieją w analizę techniczną, to fakt, że przeczytasz trzy podręczniki nie daje ci żadnej przewagi.”
To działa ta analiza czy nie? Czy tylko działa dla wybranych? A jak działa tylko dla najlepszych to skąd bankrucwa tychże?
I kolejne zdanie autora:
„To samo dotyczy analizy fundamentalnej, czyli analizy samychspółek. Zastępy inwestorów już przed tobą przejrzały wszystkie biznes plany, prognozy i wskaźniki cena/zysk. Obecny kurs zawsze najlepiej odzwierciedla to, co oni wszyscy myślą o wartości każdej ze spółek” Ostatnie zdanie jest podstawą AT, a pozwolił pan sobie wepchnąć je do analizy fundamentalnej która opiera się na raportach finansowych spółek. Zresztą jeśli nawet założymy, że to zdanie jest zgodne z prawdą (jako np. fundament AT) to AT i AF starają się przewidzieć przyszly kurs, a nie teraźniejszy. Na krótki okres z wykresu, lub na długi okres na podstawie szeroko rozumianej kondycji firmy.
Idźmy dalej:
„Jest jeszcze gorzej, bo istnieje jeden rodzaj analizy giełdowej, który działa. Ale takiej analizy nie nauczysz się na kursach ani z książek” Wybaczy pan ale zareklamuję tu książkę na temat psychologii rynków, jest dostępna bezpłatnie (przynajmniej w angielskojęzycznej wersji) gdyż wydana ponad 100 lat temu:
Psychology of the Stock Market – Selden G C (George Charles).
Inwestowanie w ETF-y jest jak najbardziej godne polecenia, jest ich wiele do wyboru, mają niskie opłaty i szczególnie początkującym inwestorom (z malym kapitałem) dają dywersyfikację tak zgrabnie pominiętą przez autora przy kupnie wspomnianych akcji.
Jeśli chodzi o rzut monetą to nie bardzo rozumiem jak wybieramy spółki? Zaczynamy od A i orzeł to kupujemy, a reszka to nie kupujemy? I tak rzucamy tą monetą dla wszystkich spółek z NYSE? A potem moneta określamy trend? Chciałbym poznać więcej szczegulów tego typu inwestowania gdyż jest on dla mnie co najmniej intrygujący.
Na koniec slowo o John C Bogle. Trudno znaleźć człowieka, który wprowadził na giełdę większą ilość indywidualnych inwestorów. Promował on niskie opłaty, dywersyfikację i inwestowanie długoterminowe. Niewiele to ma wspólnego z przykładami podanymi w w/w artykule.
Na koniec uważam, że negatywizm tego artykułu należałoby pociągnąć dalej. Po co inwestowac w swoją firmę kiedy 80% pada w pierwszym roku czy dwóch. To już lepiej inwestować na giełdzie bo tu szansa jest 50/50. Po co inwestować w siebie ucząc się angielskiego, Szekspirem to się nie będzie, albo zdobywać wiedzę z ekonomii, przecież Nobla i tak sie nie dostanie, a może zacząć grać na instrumencie? Nie Bach już nie żyje, Led Zeppelin się rozwiązał, a jak skończyli Sex Pistols to szkoda gadać. Myślę, że czas na pozytywne zakończenie tego wywodu. Najlepiej jest nie robić nic i nie oczekiwać żadnego sukcesu i wtedy mamy 100% szans, że się uda.
Trafny komentarz. Autor trochę namieszał.
Ze skrajności w skrajność: od inwestycji całej gotówki w złoty strzał AT, do całkowitej nagacji metod przewidywania kursu.
Mistrzostwo świata. Bardzo logicznie wytłumaczył Pan nieścisłości autora wpisu. Oprócz tego gratuluję stylu wypowiedzi. Coś mi się zdaję, że nie pisanie dłuższych tekstów nie jest Panu obce 🙂 Pozdrawiam
W pełni się zgadzam. Trafione w sedno :). Choć 99% i tak w to nie uwierzy, że lepiej rzucic monetą niż siedziec nad „mądrą” strategią do inwestowania. I 99% procent zapewne uważa, że jest tą mądrzejszą połową ;). Tak więc mało kogo przekonasz, choć napisane świetnym językiem i prawdziwe.
Każdy z nas ma potrzebę wyjaśniania świata i znajdowania w nim regularności. Więc trudno uwierzyć, że akurat w tym przypadku znajdowanie zasad i regularności nie działa 🙁
No… i niechcący poruszyłeś psychologiczne podejście do tematu, którego nikt nie ruszył do tej pory 🙂 A chyba warto… 🙂