Do brania kredytu na firmę możesz podejść na trzy sposoby. Jeden – nigdy, kredyt to zło. Drugi – nie mam kasy to wezmę pożyczkę, jakoś to będzie. Pokażę, że znacznie lepiej jest celować w trzeci – złoty środek.
Artykuł powstał we współpracy z IdeaBankiem. Bank nie miał wpływu na jego treść, natomiast jeden z jego produktów został użyty jako przykład sensownej pożyczki dla firmy.
Marcelina prowadziła w centrum Łodzi sklep spożywczy, należący do jednej ze znanych sieci sklepów czynnych od 6.00 do 23.00. Zatrudniała osoby z rodziny i dzięki temu przez jakiś czas dało się przeżyć. Jednak biznes był tak obliczony, że przynosił dochody tylko przy bardzo dużym przepływie klientów.
Pech chciał, że tuż obok rozpoczęto przebudowę ulicy. Pechowo, budowa była połączona z przeniesieniem przystanku tramwajowego, który był dla sklepu najważniejszym źródłem ruchu. Przebudowa była zaplanowana na co najmniej rok. W praktyce trwała prawie dwa lata.
Remont się zaczął i dzienna liczba klientów spadła o ponad połowę. Kiedy interes całkowicie przestał się spinać i zabrakło pieniędzy na pokrycie bieżących kosztów, Marcelina wzięła pożyczkę w banku. A potem – już się domyślasz. Słabo działający interes nie generował pieniędzy, które pozwoliłyby spłacić kredyt. Odwrotnie, wymagał kolejnych pożyczek, na końcu już od drogich firm pożyczkowych.
W pewnym momencie spirala długów urosła tak bardzo, że jedynym wyjściem było zamknięcie całego interesu i wyjazd na Wyspy. Marcelina długi wobec rodziny spłaca do dzisiaj. Pożyczek z banków i zaległości wobec ZUS prawdopodobnie nie spłaci nigdy.
Tak przy okazji: napisałem książkę. Jeżeli masz więcej niż 10.000 zł oszczędności, jej przeczytanie Ci się opłaci
Majątek jak skała. Jedyna książka o tym, jak w praktyce ochronić swoje oszczędności przed inflacją. Same konkrety. Bez ściemy
(Zmieniłem szczegóły pozwalające zidentyfikować Marcelinę, ale cała historia właśnie tak wyglądała.)
Kiedy nie pożyczać?
Jak widzisz, w przypadku Marceliny pożyczka zadziałała bardzo źle. Dlaczego? Co się takiego stało? I jak się upewnić, że nie przydarzy się również Tobie?
Kluczowa jest tylko jedna rzecz.
Pożyczka i kredyt nie pomogą biznesowi, który w „normalnych” miesiącach ma stratę operacyjną. Ok, wiem. Miało nie być terminów ekonomicznych. Jednak pojęcie „wynik operacyjny” akurat warto znać.
Nie każdy pomysł na biznes jest dobry. Jak znaleźć właściwy? Zrobiłem o tym krótki kurs PERFEKCYJNY pomysł na biznes.
Wynik operacyjny to, najprościej ujmując, pieniądze które zostają ci w portfelu, kiedy od wpływów ze sprzedaży odejmiesz wszystkie koszty związane z codzienną działalnością. Te koszty to między innymi:
- zatrudnienie ludzi
- zatowarowanie
- czynsz
- obsługa księgowa
- raty leasingowe.
Wynik operacyjny Marceliny był oczywiście ujemny. Remont spowodował tak duży spadek sprzedaży, że już nie dało się go zrekompensować żadnym cięciem kosztów.
Co wtedy robić?
Powiem brutalnie: pozbyć się biznesu. Jak najszybciej. Zamknąć. Sprzedać. Zaorać. Zmienić lokalizację albo zmienić branżę. Tu nie pomogą żadne pożyczki. Każdy miesiąc prowadzenia firmy, która trwale osiąga stratę operacyjną, to tylko pogłębianie problemów.
Kiedy warto wziąć kredyt?
Jednocześnie kredyt może być w małej firmie trampoliną do rozwoju. Będzie tak wtedy, kiedy go zastosujesz świadomie i będzie dla ciebie jasne, po co to robisz. Co taka operacja ma ci dać i kiedy się spłaci.
A przy okazji... Na tym blogu piszę sporo o zakładaniu firmy. Sam założyłem od zera firmę Berrolia, która robi wypasione samochodowe uchwyty na telefon.
To ostatnie jest bardzo ważne. To nie ty masz spłacać kredyt. Kredyt ma spłacać się sam – dodatkowymi dochodami, które dzięki niemu osiągniesz.
Ale na początek – czy łatwo wziąć kredyt? Czasem tak, czasem nie. IdeaBank ma w tej chwili ofertę Kredytu FAIR. Jego zaletą jest to, że nie przeciąża cię formalnościami. Kwota do 500 tys. jest przyznawana w oparciu o historię obrotów na kontach firmowych z ostatniego pół roku. Przed jego przyznaniem, dla potwierdzenia, bank może cię jeszcze poprosić o dostarczenie ostatnich deklaracji PIT.
Więc nie jest to takie trudne. Ale wróćmy do podstawowego pytania. Moim zdaniem są dokładnie trzy sytuacje, w których możesz bezpiecznie wziąć kredyt i odnieść z tego korzyści.
Sytuacja 1: Inwestujesz
Wzięcie kredytu ma sens, jeżeli całość środków przeznaczysz na inwestycje, które się mają zwrócić w przyszłości. Jeżeli zamierzasz wykorzystać letni sezon i kupić foodtrucka, to wzięcie na niego kredytu jest jak najbardziej uzasadnione. Ceny używanych, gotowych foodtrucków zaczynają się już od 30-40 tysięcy złotych, a warto pamiętać, że taki punkt potrafi wygenerować nawet kilkanaście tysięcy złotych sprzedaży w jeden weekend.
Tak samo jest, jeżeli prowadzisz działalność budowlaną lub remontową. Wtedy kredyt na narzędzia i maszyny jest jak najbardziej uzasadniony, pod warunkiem, że faktycznie pozwolą ci one uzyskać wyższe dochody.
Tu jest jednak pewien haczyk. W niektórych rodzajach działalności jest tak, że narzędzia zużywają się niezwykle szybko. Na przykład zestaw drogich wierteł może wystarczyć tylko na jeden remont. Jeżeli będziesz tego rodzaju koszty stale finansował z kredytu, możesz nie zauważyć, że twój biznes przestał być dochodowy.
Jak się tego dowiedzieć? Do listy kosztów operacyjnych, które wymieniłem powyżej, należy doliczyć amortyzację sprzętu. Jeżeli zestaw wierteł wystarcza średnio na dwa remonty, to trzeba połowę jego ceny uwzględnić w kosztach pojedynczego remontu. I w konsekwencji uwzględnić ten koszt w budżecie, który przedstawisz inwestorowi.
A czy na przykład czynsz może być inwestycją, na którą możesz sensownie wziąć kredyt?
Ogólnie nie, ale jest jeden wyjątek. Jeżeli otwierasz nową lokalizację (np. kolejny sklep), to wiadomo, że nie od razu będzie przynosić zysk. Będzie potrzebować przynajmniej kilku miesięcy, żeby się rozkręcić i zdobyć klientów. Wtedy nawet koszty bieżące przez kilka miesięcy można potraktować jako inwestycję. Ale tylko pod warunkiem, że nowy lokal za kilka miesięcy zacznie zarabiać. Na siebie i na spłatę kredytu.
Sytuacja 2: Masz sezonową sprzedaż
W bardzo wielu biznesach sprzedaż jest sezonowa.
- Handel znaczną część swoich obrotów „robi” jesienią i przed świętami.
- Z kolei budowy stają, gdy temperatura spada poniżej zera.
- Sale na imprezy też mają swoje dobre i złe sezony, podyktowane ślubami i komuniami.
Jeżeli wiesz, że na przykład styczeń i luty są miesiącami bardzo niskich wpływów, możesz spróbować je przetrwać przy pomocy kredytu. Wtedy ma sens nawet pokrywanie pensji pracowników z kredytu, po to, żebyś nie musiał co roku w zimie zwalniać ludzi, których wyszkolenie kosztowało cię czas i pieniądze.
Ale jest jeden warunek. Musisz mieć pewność, że kolejne miesiące będą lepsze. A to będziesz wiedział dopiero po 2-3 latach prowadzenia firmy. Dlatego nie polecam tego rozwiązania świeżo upieczonym przedsiębiorcom. Bo to, co może ci się wydawać sezonowym spadkiem, może być tak naprawdę trwałą utratą rentowności. A wtedy finansowanie z kredytu jest zwiastunem problemów.
Sytuacja 3: Czekasz na należności
Smutna rzeczywistość jest taka, że klienci nie lubią płacić. A przynajmniej robią wszystko, żeby zapłacić jak najpóźniej. W ten sposób wykorzystują cię jako darmowe źródło finansowania ich firm.
To jest nie w porządku. Ale tak się jakoś utarło między polskimi firmami i chyba w najbliższym czasie się nie zmieni. A opóźnienia płatności mogą być przyczyną zamknięcia zupełnie sensownych i zdrowych biznesów.
Typowa jest na przykład sytuacja, że ktoś prowadzi firmę budowlaną i nie stać go na zadatkowanie materiałów na kolejną budowę. Bo ostatnich dwóch klientów ciągle „zapomina mu zapłacić”, odwleka i podaje kolejne powody opóźniania płatności. Wtedy oczywiście przedsiębiorca może wstrzymać kolejną budowę, zwolnić pracowników i poczekać na zaległe pieniądze.
Ale drugim rozwiązaniem jest właśnie wzięcie kredytu. Jeżeli sam biznes jest zdrowy, generuje zysk operacyjny i należności są zabezpieczone umowami, to w końcu przecież pieniądze się pojawią. Wtedy kredyt brany jest tylko po to, żeby „wygładzić” finanse. Po to, żeby o miesiąc lub dwa przyspieszyć pojawienie się pieniędzy na koncie – i uniknąć przestojów.
Podsumowanie
Jak widzisz, samo branie kredytu nie jest złe. Może być sposobem na uniknięcie różnych trudności i trampoliną do wybicia się firmy na nowy poziom dochodów.
Jednak trzeba z niego korzystać z rozsądkiem. Kluczem jest prowadzenie budżetu firmowego, w którym zobaczysz, czy twój biznes wypracowuje zysk operacyjny. Jeżeli tak, bez obaw możesz sięgać również po kredyt (na przykład w IdeaBanku). Ale jeżeli masz stratę operacyjną, to kredyt będzie tylko próbą pudrowania nadchodzącej katastrofy.
Kredytowanie ma także sens, gdy dbamy o odpowiednie przepływy pieniężne – chcemy by były dodatnie a nie ujemne. Tak jest chociażby z sporą częścią sklepów, które zatowarowują się na kredyt. Część firm stosuje odroczone terminy płatności ale nie zawsze jest to możliwe. W takiej sytuacji np. karta kredytowa czy dzisiaj nawet raty 0% Allegro Pay (jeśli kupujemy coś na allegro do handlu w sklepie stacjonarnym) dają nam te „odroczone terminy”. Jest jedna podstawowa zaleta kredytów – z reguły mobilizują do działania – w końcu jakoś musisz je spłacić i jeszcze zarobić. Gorzej gdy nadchodzi lockdown i zabiera Ci wszystko a tego przewidzieć się nigdy nie da.