Od dawna miałem wrażenie, że z moimi pieniędzmi dzieje się coś dziwnego, kiedy tylko wyjadę za granicę. Gdy po powrocie oglądałem wyciągi bankowe, nie mogłem się nadziwić kreatywności banków. Temu, jak ładnie potrafią wytłumaczyć zabieranie mi coraz to nowych kwot przy okazji każdej płatności kartą czy wypłaty z bankomatu. Dlatego postanowiłem w tym roku dać szansę bezpłatnej karcie Revolut.
Co to jest Revolut? Najkrócej, to firma z gatunku „fintech” z siedzibą w Londynie, która oferuje coś w rodzaju wirtualnego konta walutowego. Do tego konta dostałem zwykłą kartę płatniczą.
Mają też szereg innych produktów, takich jak ubezpieczenia czy mikropożyczki. Jednak nie mam z nimi żadnego doświadczenia, więc nie będę się wymądrzał.
Co to jest karta Revolut i ile kosztuje?
Karta Revolut to normalna fizyczna karta płatnicza Mastercard. Obsługuje oczywiście płatności zbliżeniowe. Otrzymujesz ją po założenia konta.
Możesz się trochę zdziwić, że na stronie revolut.com nie ma możliwości założenia rachunku. Wynika to z ich filozofii bezpieczeństwa. Dostęp do środków masz wyłącznie przez aplikację na telefon, dostępną w App Store i Google Play.
W standardzie trzeba zapłacić 24,99 zł za przysłanie karty. Jednak na różnych stronach ciągle dostępne są promocje, w ramach których można ją otrzymać za darmo. Wystarczy że wpiszesz w Google „karta revolut za darmo” i na pewno znajdziesz odpowiedni link.
Ja swoją otrzymałem w marcu 2018 dzięki jednej z tych promocji. I faktycznie – była za darmo. Musiałem tylko doładować konto za minimum 20 zł.
Tak przy okazji: napisałem książkę. Jeżeli masz więcej niż 10.000 zł oszczędności, jej przeczytanie Ci się opłaci
Majątek jak skała. Jedyna książka o tym, jak w praktyce ochronić swoje oszczędności przed inflacją. Same konkrety. Bez ściemy
Konto Revolut działa na zasadzie prepaid. Na początku trzeba podpiąć kartę płatniczą Twojego banku i zrobić pierwsze doładowanie. I już możesz płacić swoją nową kartą.
Revolut za granicą – moje doświadczenia z wakacji 2018
Wycieczka kamperem do Słowacji i na Węgry była ostatnim wakacyjnym wyjazdem w tym roku. Wyjazd w pięć osób potrafi sporo kosztować, więc to był dobry poligon doświadczalny do testowania Revoluta.
Pamiętałem z wcześniejszych wyjazdów moje generalnie złe doświadczenia z korzystania z kart za granicą. Przy płaceniu standardowymi kartami mBanku i Deutsche Banku (tych dwóch kont głównie używam) zawsze okazywało się, że wydawałem więcej niż chciałem.
Płacenie kartą jest wygodne, jednak bank przelicza transakcje po dość dzikim kursie. Na przykład dzisiaj (4 września 2018) kurs kupna euro według tabeli mBanku wynosi 4,42. Na Walutomacie to samo euro kosztuje dzisiaj 4,30. Do tego bank dolicza sobie 2% do każdej płatności w euro i 3% w innych walutach.
Nie każdy pomysł na biznes jest dobry. Jak znaleźć właściwy? Zrobiłem o tym krótki kurs PERFEKCYJNY pomysł na biznes.
Z tego powodu płacenie za granicą zwykłą polską kartą to nie jest dobry interes.
Dlatego wszędzie, gdzie się dało, płaciłem kartą Revolut. Poniżej w tabeli zrobiłem zestawienie kwot. Część była w euro (bo Słowacji udało się wejść do strefy euro, gdy był na to czas), część w forintach.
Jak widać, wydaliśmy 416 euro i 100 102 forinty. Łącznie obciążyło to mój rachunek Revolut kwotą 3118 zł.
A przy okazji... Na tym blogu piszę sporo o zakładaniu firmy. Sam założyłem od zera firmę Berrolia, która robi wypasione samochodowe uchwyty na telefon.
Obok policzyłem, ile bym wydał, gdybym płacił kartą mBanku. Przyjąłem kurs ze strony banku i założyłem, zgodnie z tabelą, opłatę 2% dla euro i 3% w przypadku forintów.
Jak widać, płacąc polską kartą zapłaciłbym 3270 zł.
To jest ponad 150 zł różnicy!
W codziennym życiu nie jestem zwolennikiem liczenia każdego grosza i oszczędzania pojedynczych złotówek. Najczęściej czas i wysiłek poświęcony na takie oszczędności kosztuje mnie znacznie więcej.
Jednak w przypadku karty Revolut wysiłek był praktycznie zerowy. Ograniczył się do
- założenia i doładowania konta,
- odebrania karty,
- przełożenia karty do portfela 😉
Uważam, że nieźle jak na 150 zł.
Czy Revolut ma jakieś wady?
Ma. Taka wada ujawniła się na Węgrzech. Okazało się, że tamtejsze bankomaty w ogóle nie widzą karty. Tzn. po włożeniu wyświetlał się komunikat że karta jest nieczytelna i żeby włożyć ją jeszcze raz. Z kartą oczywiście technicznie wszystko było w porządku, jednak węgierski system bankowy z jakiegoś powodu jej nie rozpoznawał.
Dlatego warto jednak było mieć w zapasie „zwykłą” kartę. Chociaż wypłaty przy jej pomocy kosztowały słono. Zestawienie tych wypłat i wynikających stąd kursów przeliczeniowych przedstawiłem w tabeli poniżej.
Z zastosowanych przez banki przeliczników wyszło, że w przypadku wypłaty ze „zwykłej” karty traci się około 5% w porównaniu z płatnością Revolutem.
Trzeba pamiętać, że płatności kartą są w tych dwóch krajach znacznie mniej popularne niż w Polsce. Jest wiele sklepików, winnic i innych miejsc, gdzie rozkładają ręce i mówią łamanym angielskim cash only. Dlatego zawsze musieliśmy mieć ze sobą trochę euro i forintów.
Revolut i Bitcoin
Poza oszczędnościami Revolut dał mi jeszcze jedną korzyść. Chwilę przed wakacjami wprowadził darmowy portfel do przechowywania Bitcoinów. Jakoś wcześniej nie mogłem się zabrać za temat inwestowania w kryptowaluty, a teraz co jakiś czas przelewam niewielkie kwoty na to konto.
Po to, żeby nie pluć sobie w brodę, jak już kurs Bitcoina wzrośnie stukrotnie 😉 Tak, jest taka możliwość. Pisałem o tym tutaj i tutaj.
Czy Revolut jest dla Ciebie? Jeżeli co jakiś czas jeździsz za granicę, to tak. Chyba, że masz już kartę wielowalutową z banku, to wtedy być może nie warto. Jak zwykle, namawiam Cię do kierowania się własnym rozsądkiem przy podejmowaniu takiej decyzji. I nie słuchania doradców, nawet, jeżeli są profesorami ekonomii 😛
PS. Artykuł nie jest sponsorowany. Po prostu miałem dobre doświadczenia z produktem, to postanowiłem się nimi podzielić. W końcu oszczędzanie to też sposób na zarabianie 🙂
Jak oceniasz ten artykuł?
[ratings]
Nic z tego nie zrozumiałem. To jest napisane chaotycznie