Zarabianie na giełdzie pięknie wyglądana pierwszy rzut oka. Czytasz biuletyny, co jakiś czas klikasz „kup” albo „sprzedaj” i cieszysz się życiem gdzieś na Karaibach. Zbyt piękne? Ano właśnie!

Kiedyś dawno temu postanowiłem, że będę zarabiał na giełdzie. Kupiłem sobie książkę o analizie technicznej i pracowicie zacząłem uczyć się różnych „formacji”, „trendów”, „linii oporu” i różnych takich wynalazków.

Dla niewtajemniczonych: analiza techniczna to jeden ze sposobów prognozowania kursów akcji. Opiera się na wierze, że na podstawie historycznych cen akcji możesz przewidzieć, co się z kursem stanie w przyszłości.

Trafiłem, jak mi się wydawało, na formację „flagi” w kursie Wólczanki (tak, to było naprawdę dawno). Kupiłem jej akcje za wszystkie moje oszczędności. Zgodnie z podręcznikiem taka flaga sygnalizuje nieuchronny wzrost kursu. Zresztą, jak pisze Edukacja Giełdowa, „flaga jest obok chorągiewki jedną z najbardziej pewnych formacji.”

Flaga wygląda tak:

Już widziałem te miliony 🙂

Tak przy okazji: napisałem książkę. Jeżeli masz więcej niż 10.000 zł oszczędności, jej przeczytanie Ci się opłaci

Majątek jak skała. Jedyna książka o tym, jak w praktyce ochronić swoje oszczędności przed inflacją. Same konkrety. Bez ściemy

Jak się już domyślasz, miliony nie przyszły, a cena akcji spadła. I została na tym niskim poziomie jeszcze długo długo.

Analiza techniczna nie ma prawa działać!

Okazuje się, że takie „flagi” nie działają. Podobnie, jak nie działa cała analiza techniczna. Ale o tym dowiedziałem się znacznie póżniej, długo po zakończeniu nieszczęśliwej przygody a Wólczanką.

Dlaczego?

Na rynku jest naprawdę wielu mądrych i zaangażowanych inwestorów. O tych najmądrzejszych i największych nawet nie słyszałeś, bo siedzą sobie w biurowcach w londyńskim City, Frankfurcie i w Tokio. Oni wszyscy świetnie wiedzą o formacjach flagi i setkach innych metod prognozowania.

Nie każdy pomysł na biznes jest dobry. Jak znaleźć właściwy? Zrobiłem o tym krótki kurs PERFEKCYJNY pomysł na biznes.

Więc jeżeli z formacji flagi wynika, że akcje są za tanie (czyli że kurs wzrośnie), to oni wszyscy zaraz je kupią. I kurs wzrośnie tak szybko, że nawet nie zdążysz wymówić słowa „flaga”.

A skoro wszyscy ci duzi gracze umieją w analizę techniczną, to fakt, że przeczytasz trzy podręczniki nie daje ci żadnej przewagi. Co najwyżej będziesz robił właściwe rzeczy – ale za późno. A „za późno” znaczy, że kupisz akcje już po tym, jak ich cena wzrośnie i sprzedasz też za późno – jak już ich kurs zdąży spaść. W efekcie zawsze stracisz.

Żadne analizy giełdy nie działają

To samo dotyczy analizy fundamentalnej, czyli analizy samychspółek. Zastępy inwestorów już przed tobą przejrzały wszystkie biznes plany, prognozy i wskaźniki cena/zysk. Obecny kurs zawsze najlepiej odzwierciedla to, co oni wszyscy myślą o wartości każdej ze spółek.

Więc jeżeli usiądziesz teraz na długie godziny i będziesz czytać raporty roczne i rekomendacje, to jeden skutek na pewno osiągniesz. Stracisz mnóstwo czasu, który mógłbyś wykorzystać na coś pożytecznego – na przykład na pracę nad swoją firmą albo na poprawianie swojej pozycji w pracy etatowej.

[mailerlite_form form_id=7]

  • Berrolia
  • berrolia-luxury
  • berrolia-bezpieczenstwo

A przy okazji... Na tym blogu piszę sporo o zakładaniu firmy. Sam założyłem od zera firmę Berrolia, która robi wypasione samochodowe uchwyty na telefon.

Grasz w szachy?

Wyobraź sobie, że przeczytałeś dwa podręczniki o szachach i oprócz tego grasz z bratem.

I z takim przygotowaniem jedziesz na mistrzostwa szachowe, w których bierze udział 100 osób. Jakie masz szanse, że znajdziesz się w pierwszej pięćdziesiątce wygranych?

Ano właśnie.

A na giełdę chcesz iść właśnie mniej więcej z takim przygotowaniem. I liczysz na to, że uda ci się być w tej połowie, która na giełdzie wygrywa, a nie w tej, która jedynie oddaje swoje pieniądze tej pierwszej połowie.

Rozumiesz chyba, że w tej sposób nie wygrasz. Jak mówią inwestorzy „nie pobijesz rynku”.

Tak naprawdę jest jeszcze gorzej!

Jest jeszcze gorzej, bo istnieje jeden rodzaj analizy giełdowej, który działa. Ale takiej analizy nie nauczysz się na kursach ani z książek.

To analiza psychologiczna. Trochę taka, jak przy grze w pokera.

Najwięksi gracze, ci z Londynu, Frankfurtu i Tokio, mają tak duże budżety, że mogą trochę manipulować kursami akcji. I mają też mądrych analityków, którzy potrafią przewidzieć zachowania tłumu. Tego tłumu małych inwestorów, który wierzy w formacje flagi, analizę techniczną i tajną moc wskaźnika cena/zysk.

A skoro ci analitycy potrafią przewidzieć zachowania tłumu, to potrafią je też wykorzystać. Na przykład tak, żeby stworzyć odpowiednie formacje techniczne i wciągnąć drobnych inwestorów w pułapkę.

A potem ich wydoić. I tak wiele razy.

Więc sam rozumiesz..

Bądź głupi!

Wiesz, kogo nie wydoją? Tego, kto zachowuje się jak głupi. Jak pijany przy płocie. Tego, kto gra losowo. Czyli inaczej – inwestorów pasywnych. Takich, którzy kupują losowe (lub prawie losowe) instrumenty, nie przejmując się ich krótkoterminową analizą.

Są różne sposoby inwestowanie pasywnego. Osobiście stosuję dwa z nich:

  • Kupuję ETF-y, czyli paczki akcji skonstruowane tak, by odzwierciedlały skład indeksów giełdowych. Obecnie dostępne są na giełdzie trzy takie instrumenty, dla indeksów WIG20, DAX i SP500.
  • Kupuję trochę akcji w oparciu o rzut monetą. I potem je trzymam długo, żeby nie wydawać bez sensu pieniędzy na prowizje dla biura maklerskiego.

Czy taka strategia ma sens?

O ile w ogóle chcesz inwestować na giełdzie, to zdecydowanie tak. W ten sposób nie tracisz czasu na zbędne analizy i nie grasz przewidywalnie. Więc w ten sposób, wracając do przykładu z turniejem szachowym, będziesz zawsze w okolicy połowy stawki, ale nie spadniesz na ostatnie miejsce.

Dokładnie takie samo podejście propagował przez całe życie wielki inwestor John C. Bogle, nazywany ojcem pasywnego inwestowania. W swoim pełnym sukcesów życiu kładł nacisk właśnie na nie marnowanie czasu na zbędne analizy i na minimalizowanie prowizji płaconych od transakcji giełdowych.

Podobny trend widzę u jednego z najbardziej znanych w internetach inwestorów giełdowych, Zbyszka Papińskiego, autora bloga AppFunds. Jego wpisy sprzed 10 lat pełne są rekomendacji, analiz technicznych i fundamentalnych. Jednak im nowsze wpisy, tym więcej takich „nie wiadomo” i „poczekamy”. A ostatnio często Zbyszek wprost namawia do do inwestowania pasywnego, przy użyciu ETF-ów albo funduszy indeksowych. Trudo się oprzeć wrażeniu, że przez tyle lat sparzył się na „doskonałych” narzędziach prognozowania kursów.

Jak widzisz, rozsądni ludzie z czasem dochodzą do podobnych wniosków 🙂