Majątek jak skała. Jak ochronić swoje pieniądze w niepewnych czasach. Tak brzmi tytuł książki, która za chwilę będzie dostępna w sprzedaży na moim blogu. Ta książka to praktyczny podręcznik o tym, co zrobić, żeby Twoje oszczędności nie topniały w wyniku inflacji, ale żeby zaczęły wreszcie przynosić zyski.

Uważam, że to nie w porządku, że jest taka duża inflacja. Z wieloma rzeczami możemy poradzić sobie sami. Możemy założyć firmę, zmienić pracę, zarabiać więcej. Jednak nikt z nas nie zmniejszy inflacji.

Ani Ty, ani ja nie poradzimy nic na to, że polski złoty ciągle traci na wartości. To, ile jest warta waluta naszego kraju, nie zależy od naszych indywidualnych decyzji. Zależy od decyzji panów, którzy mają kompletnie w nosie to, czy zarobione przez nas pieniądze będą coś warte, czy jednak będą warte coraz mniej.

W pierwszej kolejności jest to konsekwencja decyzji Prezesa Wszystkich Prezesów Kaczyńskiego, który z kolei powołał na prezesa NBP osobę do tego zupełnie nie przygotowaną. Potem zdecydował o przyjęciu do Rady Polityki Pieniężnej osób bez kompetencji i bez kręgosłupa. Uzupełnił tę stertę nieszczęść festiwalem wydatków budżetowych – i podpalił. Teraz ognisko inflacji będzie paliło się jeszcze długo, bo już na pierwszym roku ekonomii uczymy studentów, że inflacja jest zjawiskiem długotrwałym, a średnia inflacja chętniej przechodzi w dużą inflację, niż w małą.

Napisałem książkę, bo uważam, że skoro nic nie możemy poradzić na inflację, to chociaż każdy z nas powinien mieć możliwość ochronienia się przed utratą wartości złotego.

Ochrona przed inflacją. Poziom podstawowy

Powiedzmy to sobie wprost – większość z nas jest kompletnie nieprzygotowana do tego zadania. Ani szkoła, ani to, co jest dostępne w internecie nie przygotowuje do chronienia swoich oszczędności. Jeżeli bazujesz na powszechnie dostępnej wiedzy, możesz odnieść wrażenie, że do wyboru są dwie opcje.

Tak przy okazji: napisałem książkę. Jeżeli masz więcej niż 10.000 zł oszczędności, jej przeczytanie Ci się opłaci

Majątek jak skała. Jedyna książka o tym, jak w praktyce ochronić swoje oszczędności przed inflacją. Same konkrety. Bez ściemy

  • Możesz ugrzęznąć w powszechnie dostępnych możliwościach – trzymać pieniądze na rachunku bieżącym albo założyć lokaty. Jednak typowe oprocentowanie lokat to 7-8%, a stopa inflacji wynosi 17%. Porównanie tych dwóch liczb wiele mówi o tym, co tak naprawdę oferują nam banki.

  • Możesz próbować rozpaczliwie chwycić się różnych „genialnych” metod inwestowania, które codziennie wyświetla Ci Facebook i inne media. Jednak być może czujesz, że pakowanie swoich cieżko zarobionych pieniędzy w wynalazki typu forex będzie z Twojej strony błędem. Że prosisz się wtedy, żeby być ofiarą następnego Amber Gold. I masz rację.

Czy nie ma więc nic pomiędzy? Czy nie ma jakichś form przechowywania majątku, które z jednej strony dają faktyczną ochronę przed inflacją, a z drugiej nie będziesz oszukiwany?

Ależ są. I właśnie o nich napisałem książkę „Majątek jak skała. Jak ochronić swoje pieniądze w niepewnych czasach?

Majątek jak skała. Jak ochronić swoje pieniądze w niepewnych czasach?

Tytuł ksiażki tak naprawdę miał być inny. Początkowo miałem napisać książkę wyłącznie o ochronie przed inflacją. Usiadłem do pisania dokładnie rok temu, w listopadzie 2021 roku. Wtedy inflacja wynosiła skromne 7-8% i już wydawało mi się, że jej koszty są spore. Jakie to są koszty? Policzmy dla przykładu sytuację kogoś, kto

  • zarabia 4000 zł na rękę,

  • odłożył na koncie 20.000 oszczędności „na wszelki wypadek”.

Gdy wzrost cen wynosił 8% rocznie, inflacja zjadała takiej osobie 1600 zł w skali roku (bo 8% z sumy 20 tyś. to własnie 1,6 tyś. złotych). Inaczej mówiąc, prawie pół miesiąca w roku nasz Kowalski pracował na to, żeby uzupełnić oszczędności topniejące z powodu inflacji.

Nie każdy pomysł na biznes jest dobry. Jak znaleźć właściwy? Zrobiłem o tym krótki kurs PERFEKCYJNY pomysł na biznes.

Od tego czasu sytuacja się „nieco” zmieniła. Powiedzmy nawet, że Kowalski dostał podwyżkę i zarabia teraz 5000. Jednak w tym czasie inflacja skoczyła do 17% – więc teraz z sumy 20.000 zł oszczędności zabiera co roku 3400 zł. Dokładnie mówiąc, nie zabiera wprost, bo przecież na rachunku nadal jest 20 tyś. Jednak za te pieniądze może on kupić coraz mniej, więc działa to w sumie tak, jakby mu ktoś te 3400 rocznie faktycznie zabierał.

Teraz więc Kowalski pracuje trzy tygodnie za darmo co roku- tylko na to, żeby uzupełnić to, co z jego oszczędności stopniało z powodu inflacji.

Dużo? Dla mnie dużo.

A jeżeli masz trochę większe oszczędności , to łatwo może się okazać, że dwa albo trzy miesiące w roku pracujesz tylko na to, żeby pokryć koszty niefrasobliwości rządzących. I żeby sfinansować konsekwencje decyzji tych wyborców, którzy już dwa razy zagłosowali w wyborach tak, jak zagłosowali.

Oszczędności. Nie tylko ryzyko inflacji

Jednak okazało się, że inflacja nie jest jedynym kłopotem. W listopadzie 2021, w jednym z pierwszym rozdziałów tej książki, pisałem coś takiego:

  • Berrolia
  • berrolia-luxury
  • berrolia-bezpieczenstwo

A przy okazji... Na tym blogu piszę sporo o zakładaniu firmy. Sam założyłem od zera firmę Berrolia, która robi wypasione samochodowe uchwyty na telefon.

..jeżeli twoja chęć trzymania walut bierze się przede wszystkim z oczekiwania na katastrofę, przyjście wojsk Putina albo Łukaszenki (nie żartuję, przecież prawdopodobieństwo takich zdarzeń nie wynosi wcale 0)…

Już w lutym 2022 musiałem usiąść i przeredagować ten fragment, bo wyszło, jak wyszło.

I zdałem sobie sprawę, że inflacja naprawdę nie jest jedynym, co się może wydarzyć. Że żyjemy w świecie, w którym z dnia na dzień przychodzą katastrofy, o których się jeszcze wczoraj nie śniło. Dlatego pierwotny podtytuł „Jak ochronić oszczędności przed inflacją” zmieniłem na „Jak ochronić swoje pieniądze w niepewnych czasach.” Po prostu poczułem, że inflacja naprawdę nie wyczerpuje listy tego, co z naszym majątkiem może się wydarzyć.

A co może się stać? W książce zająłem się tym, jak lokować swój majątek tak, żeby w miarę możliwości zabezpieczyć się przed ryzykami:

  • inflacji (bo w sumie od tego zaczął się pomysł na książkę i wszystkie inwestycje porównuję do inflacji)

  • kryzysu i recesji (bo nasze kochane władze nie mają chyba innego pomysłu na walkę z inflacją, niż głęboka recesja)

  • wojny (nadal uważasz, że to nas nie dotyczy??)

  • bankructwa banku i innych podobnych instytucji

  • pandemii (bez komentarza)

  • wyjścia Polski z Unii Europejskiej

  • osobistego kryzysu, rozwodu itp.

  • komornika.

Dlatego z książki o ochronie przed inflacją zrobiła się książka „jak nadal zarabiać, jeżeli znowu zdarzy się coś, czego nikt nie przewidział”. I udało mi się taką właśnie książkę napisać – i jestem z niej bardzo zadowolony.

Pisanie książki „Majątek jak skała”

Samo pisanie było dla mnie odświeżającym doświadczeniem. To znaczy już kilka razy w życiu pisałem książki, ale nie były to książki do czytania. Pracuję na uniwersytecie i żeby tam pracować, co jakiś czas muszę coś wydać. Więc najpierw pisałem książkę doktorską, potem książkę habilitacyjną. A w międzyczasie pisałem jeszcze kilka innych, na przykład jako podsumowanie projektu badawczego.

Jednak książki naukowe mają ważną cechę. Nie służą do czytania. Szczerze mówiąc, służą raczej do tego, żeby cię cytowali, żeby pokazać, że umiesz pisać, żeby zrobić wrażenie że jesteś łebskim gościem. Ale z pewnością nie służą do tego, żeby je ktoś czytał.

Tym razem napisałem książkę „Majątek jak skała” po to, żebyś ją, Czytelniku, przeczytał. I żebyś był w stanie zastosować wszystkie te triki do tego, żeby zgromadzone oszczędności nie tylko nie topniały, ale żeby zaczęły na Ciebie zarabiać. Więc napisałem książkę praktyczną, ale też opartą na badaniach. Bo nie wierzę w blogowe porady typu „u mnie zadziałało to u ciebie też zadziała”. Jestem naukowcem-inwestorem i przy każdej inwestycji muszę mieć poczucie, że rozumiem, jak ta inwestycja ma zarabiać. A jak nie rozumiem, to jej nie robię. Bo inwestowanie pieniędzy, na które przez lata pracowałeś, to poważne zadanie, a nie gra w ruletkę.

O samym procesie pisania i o kosztach napiszę osobny wpis. Zdecydowałem się wydać książkę w modelu self-publishing, idąc za przemyśleniami Michała Szafrańskiego. Self-publishing znaczy, że sam zapłaciłem za redakcję, korektę, skład i druk książki. I sam ponoszę pełne ryzyko tego, czy książka się sprzeda, czy w ogóle nie.

Ale oczywiście będę pracował nad tym, żeby książka „Majątek jak skała” sprzedała się jak najlepiej. To, co w niej przedstawiam, sam stosuję – i przez lata obserwowałem tego efekty. I śmiało mogę powiedzieć, że mój majątek jest w 100% zabezpieczony przed inflacją. A jak Ty możesz osiągnąć taki stan? O tym dowiesz się z książki.